Zrzut ekranu 2020 08 27 o 21.35.47
|||||||

Musiałam być silna!

kurs zaczęłam 14 listopada 2011 roku. Gdy pojechałam na 1 etap byłam bardzo ciekawa jak to wszystko będzie wyglądało, pierwszy raz w życiu cieszyłam się, że poznam osoby, które miały ten sam problem co ja, ale najbardziej, cieszył mnie fakt, że zacznę zupełnie nowe życie bez jąkania.

Od samego początku uwierzyłam w skuteczność metody, nie dopuszczałam myśli, że może się nie udać! Postawiłam wszystko na jedną kartę.

Na początku dni milczenia, żegnałam raz na zawsze jąkanie!

Musiałam być twarda, chęć mówienia była ogromna, ale dałam rade! Milczało się super!

Było to świetne doświadczenie. Mogłam sprawdzić  swoją wytrzymałość ale też cierpliwość.

Ale jak się tylko chce to można wszystko! Razem z innymi uczestnikami kursu Nowej Mowy, swoje myśli przelewaliśmy na papier. Była to fajna forma komunikowania się. Uczyłam się na nowo mówić, wydychać pierwsze dźwięki, sylaby. Czułam się jak malutkie dziecko, które zaczyna wszystko od początku. Ćwiczenia relaksacyjne, których nauczyli mnie trenerzy dawały mi dużo spokoju, każda część mojego ciała była spokojna, mogłam już wtedy osiągnąć stan wyciszenia i beztroskiego spokoju. Z każdym dniem tego spokoju przybywało coraz więcej i więcej. Magiczna ręka zaczęła być moim przyjacielem. Towarzyszyła mi przez cały czas. Każdy siebie rozumiał, atmosfera była niesamowita, była moc! Dużo wsparcia i pozytywnej energii. Pierwsze wyjście na kontakty z trenerami było cudowne. Przeżywałam to w środku, była adrenalina, ale bardzo się cieszyłam. Nigdy tego nie zapomnę! Mój pierwszy kontakt zrobiłam w warzywniaku. Podeszłam i bardzo wolno zapytałam o cenę bananów. Było to takie szczęście, że po wyjściu ze sklepu skakałam z radości jak dziecko. Byłam z siebie dumna, dumna z tego jak mówię i pokonuje swoją ogromną słabość. Moje pierwsze wystąpienie przed kamerą na mikołowskim rynku. To było dopiero przeżycie. Zgłosiłam się jako pierwsza z grupy. Nie mogłam się doczekać aż będę mówić i chwalić się tym co osiągnęłam do tej pory. Mówiłam o sobie, obcy ludzie przechodzili koło mnie, patrzyli się, jedni zatrzymywali się i słuchali, a ja sobie mówiłam. Byłam tak skoncentrowana, że ci ludzie wcale mi nie przeszkadzali, wręcz przeciwnie. Od samego początku miałam świadomość, że walczę o życie! I tego do końca się trzymałam! Byłam przejęte, że mówię do kamery, bo   w życiu tego nie robiłam, było to bardzo ekscytujące i bardzo przyjemne doświadczenie. Kolejne dni przynosiły coraz to nowsze doświadczenia. Nawiązywanie rozmów ze sprzedawcami, pytanie przechodniów o drogę, telefony.

Musiałam przełamać się, walczyłam. Zdeterminowana, silna, szłam żeby pozbyć się lęków, obaw, które były w jąkaniu. Reakcje ludzi były różne. Na początku pojawiały się  łzy, ale musiały się one pojawić, żeby mogły pojawić  się łzy szczęścia. Po pewnym czasie nabrałam do tego dystansu, na tyle dużego, że gdy szłam na kontakty byłam ciekawa jakie będą tym razem reakcje ludzi na Nową Mowę. Po prostu wciągało mnie to. Z każdym dniem zdobywałam coraz więcej sklepów. Wejście do sklepów było dla mnie wielką przyjemnością, stawałam się coraz to bardziej pewniejsza siebie, miałam w sobie dużo siły, chociaż nie było łatwo. Wiedziałam, że nie mogę się poddać. Genialnym doświadczeniem było moje pierwsze w życiu wystąpienie w szkole przed klasą. Wtedy był lekki stres, bo nie wiedziałam jaka będzie reakcja, ale wyszłam na środek i zaczęłam spokojnie mówić. Czułam się super. Mogłam przed większą grupą osób pokazać się. Po 8 dniach wróciłam do domu, na 12 dni, wtedy przełamywałam się w swojej miejscowości, w Tarnowie. Codziennie chodziłam na kontakty, prężnie działałam. Reakcje były różne, było zdziwienie, zignorowanie, ale nie poddawałam się, pytałam dalej! Nowa Mowa dawała mi tą cudowną moc! Po 12 dniach wróciłam do Mikołowa na 5 dni i znowu czekało mnie dużo nowych doświadczeń. Wtedy powoli zaczynałam upłynniać swoją mowę, oczywiście pod okiem najcudowniejszych   w świecie trenerów. Byłam ciekawa i zafascynowana tą metodą, tym, jakie umiejętności zdobędę, czego się nauczę. W myślach pojawiało się co będzie dalej J Ale żyłam teraźniejszością, byłam skupiona na tym co w danym dniu robię, żeby zrobić to porządnie.              W dalszym ciągu oczywiście kontakty, nie tylko w Mikołowie, bo pamiętam, że pojechaliśmy do innego miasta- do Tychów. Mogłam przełamywać się w nowym mieście. Bardzo się z tego cieszyłam. Byłam szczęśliwa, że kolejne osoby usłyszą moją Nową Mowę. Mój uśmiech zawsze działał! J Kolejne wystąpienie… również w szkole. Pamiętam, że wtedy mówiłam o potrawach wigilijnych, gdyż był czas świąteczny. Po mojej prezentacji były pytania, na które odpowiadałam. Czułam dumę. Zawsze chciałam mówić idealnie, ale nie ma nic od razu. Musiałam włożyć w to dużo pracy. Opłacało się! Pamiętam, że po 2 etapie kursu Nowej Mowy miałam swój pierwszy w życiu wywiad w Radio, który sama załatwiłam dzięki Nowej Mowie. Po 5 dniach w Mikołowie wróciłam do domu na 2 tygodnie. W Tarnowie oczywiście kontakty, kontakty, kontakty… J Nawet -30 stopni nie zniechęciło mnie.

Nowa Mowa dała mi poczucie bezpieczeństwa w każdej sytuacji. Dzięki Nowej Mowie zyskałam pewność siebie, odwagę, niezależność, poznałam swoją wartość, nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych. Z Nową Mową mogę wszystko, bez wyjątku. W końcu jestem uśmiechniętą, pełną energii i zapału do życia Anią. I taka chce być. W Mikołowie dostałam dużo ciepła i ogrom wsparcia. Dzięki Nowej Mowie moje życie stało się piękne, kolorowe, ono ma teraz sens. Życie z Nową Mową to jak bajka, w której na co dzień mogę być   i „z chęcią ją czytam”

Z Nową Mową robie takie rzeczy, które kiedyś nie przechodziły mi przez myśl.

A dzisiaj po prostu robię to, co kocham!

Ania

Podobne wpisy