Kielce – jąkanie, bloki mowy

Echo Dnia – Kielce – Łukasz mówi o swoich przeżyciach z czasów jąkania i terapii 2013

 
 

Jeszcze niedawno jąkanie było jego nieszczęściem. Teraz się z niego wyleczył i żyje pełnią życia
Autor: Iwona ROJEK,


Jeszcze niedawno jąkanie zatruwało życie kielczanina Łukasza, teraz po jąkaniu nie ma śladu. Opowiedział nam jak pozbył się swojego nieszczęścia.
22 letni kielczanin Łukasz jest wręcz niewiarygodnym przykładem na to, że można całkowicie wyleczyć się z jąkania. Przez wiele lat jąkanie zabierało mu całą radość życia. Teraz porozumiewa się bez zająknięcia.

Młody mężczyzna opowiada, że jąkanie zaczęło się u niego w dzieciństwie i spowodowało mnóstwo problemów. Tak jak u większości osób, nie wiadomobyło dokładnie jakie miało przyczyny, ale uniemożliwiało normalne funkcjonowanie. W zasadzie u każdego jąkającego się można odkryć inny powód jąkania się.

– Z tej racji, że nie mogłem swobodnie się wypowiadać, cały czas czułem się zestresowany, spięty, nieszczęśliwy i wyobcowany – wspomina mieszkaniec kieleckiego osiedla Ślichowice.

– A to, że nie byłem akceptowany tylko wzmagało jąkanie. Byłem inny, niż moi rówieśnicy w szkole podstawowej, średniej i na studiach. Zdarzało mi się usłyszeć przykre docinki czy spotkać z wyśmiewaniem, nie bardzo wiedziałem jak mam dalej funkcjonować. Cały czas zastanawiałem się czy moje jąkanie da się wyleczyć, usilnie zdobywałem na ten temat wiedzę i poszukiwałem jakiejś skutecznej terapii. Dla wielu nastolatków dość ważną kwestią jest znalezienie akceptacji i aprobaty u dziewcząt, dla mnie, z taką jąkającą mową, było to też bardzo utrudnione, co dodatkowo obniżało moje poczucie wartości. Poza tym moje problemy ze słuchem, również utrudniały komunikację ze mną. To wszystko wprawiało mnie w ogromny stres i poczucie niższości. Ale zachowywałem się tak, jak niemla każdy, kto ma jakiś poważny problem zdrowotny. Próbowałem zebrać na jego temat jak najwięcej informacji i bezustannie poszukiwałem sposobu na wyjście z tej strasznej opresji.

PSYCHIKA MA WPŁYW NA MOWĘ

Łukasz mówi, że terapie, jakie wielokrotnie podejmował u logopedów okazywały się nieskuteczne. Rodzice, choć są ludźmi wykształconymi, byli całkowicie bezradni wobec jego problemu. Wszyscy bardzo się przejmowali jego nieszczęściem, ale nie byli w stanie mu pomoc.

– Po ciężkich latach zmagań z tą chorobą dowiedziałem się, że jąkanie jest tylko w 30 procentach schorzeniem narządów mowy, a w 70 procentach związane jest psychiką – uważa.

– Występuje często po jakichś traumatycznych, ciężkich przeżyciach. Jest innym rodzajem wady, niż seplenienie czy mowa nosowa. Ja wciąż miałem w głowie natrętne myśli, że jestem na nie skazany, ale nie mogłem się z tym pogodzić. Któregoś dnia natrafiłem na informację o Centrum Terapii Jąkania w Mikołowie. Ale nie od początku byłem przekonany, że może mi ona pomóc, minęły kolejne dwa lata, zanim się na nią zdecydowałem. W międzyczasie z dobrymi wynikami skończyłem liceum imienia Norwida w Kielcach, cały czas czułem wsparcie wielu życzliwych nauczycieli i sporego grona kolegów, a potem na przekór wszystkiemu zacząłem studiować prawo. Wiele osób i ja sam zastanawiałem się, czy poradzę sobie ze swoją mową w tym zawodzie, ale gdzieś podświadomie czułem, że z tego jąkania wyjdę. Miałem wielkie szczęście, że w tym trudnym czasie cały czas wspierali mnie rodzice, dziadkowie i przyjaciele, zwłaszcza Tomek i Jacek. – Dziadek cały czas zastanawiał się nad tym co mnie w życiu spotkało, jakie mechanizmy rządzą jąkaniem i jak je pokonać – wspomina.

– Przyznam, że mojej rodzinie zawdzięczam bardzo dużo, poświęcili mi wiele godzin na rozmowy, wychowali mnie i ukształtowali. Jestem im za to niesamowicie wdzięczny.

TRZEBA MÓWIĆ WOLNIEJ

Tak się złożyło, że w tym samym dniu, w którym rodzice Łukasza zaproponowali mu wyjazd na terapię do Mikołowa, on też w końcu podjął decyzje o wyjeździe na leczenie. Był bardzo zaskoczony, że o niej wiedzą, ale okazało się, że oni też bez przerwy szukali dróg wyjścia dla syna. Leczenie podjął rok temu w lutym 2012 roku. Nie ukrywa, że trochę się go obawiał, ale w końcu uświadomił sobie, że jak się nie odważy, to nie pokona swojego problemu. Wyjeżdżał z mocnym postanowieniem i celem, że raz na zawsze chce zniszczyć jąkanie.

– Już na pierwszych zajęciach zapytano mnie czy będę walczył i czy wierzę w swoje zwycięstwo – przypomina sobie Łukasz. – Odpowiedziałem, że po to tu przyjechałem. Ta terapia została stworzona przez wybitnego naukowca, rosyjską logopedkę, profesor Lilię Arutyunian. – Łukasz zgadza się z jej opinią, że jąkanie to straszna tragedia niewypowiedzianych myśli, która po kolei upośledza całe życie. Staje się tak silnym nawykiem, że stopniowo przejmuje kontrolę nad ciałem i umysłem osoby jąkającej się. Objawy jąkania nasilają się podczas mówienia w emocjach. Oznacza to, że bywają momenty, w których nie słychać zająknięć czy powtórzeń. Poza widocznymi są też zająknięcia ukryte, szukanie zamienników słów, obawa czy bloki. Łukasz relacjonuje, że terapia składa się z trzech podstawowych etapów. Prowadzą je trenerzy mowy, Dawid Tomaszewski i Henryk Czich, którzy wcześniej sami borykali się z jąkaniem i przeszli terapię u profesor Arutyunian. Pierwszym etapem jest kurs podstawowy, który trwa osiem dni. Jego celem jest eliminacja bloków, uspokojenie ciała w czasie mówienia, eliminacja obaw i lęków związanych z mową, pokonanie wstydu i chęci ukrycia jąkania. Przez kilka pierwszych dni kursanci w ogóle nie mogą mówić a porozumiewają się z otoczeniem, pisząc na kartkach lub poprzez SMS. Potem uczestnicy posługują się bardzo wolną mową, używając krótkich zwrotów. W czasie całego kursu zadbano też o to, żebyśmy wyciszyli umysł, emocje, zrelaksowali się. Uświadomiono mi, że nieprawidłowo oddycham, że cały czas jestem spięty. Przez ten okres uczyliśmy się „nowej mowy”.
Łukasz siada wygodnie na krześle i prezentuje ten bardzo spowolniony sposób mówienia. – W czasie drugiej części instruowano nas jak można upłynniać mowę, żeby była ona szybsza i wyraźna. Zajęcia trwały codziennie osiem godzin.

Łukasz jest naprawdę szczęśliwy z tego powodu, że terapia przyniosła pożądane efekty i przestał się jąkać. Teraz musi nadal utrwalać ten nawyk. Podkreśla, że ta metoda wymaga chęci, zaangażowania i samodyscypliny, ale warto było podjąć to wyzwanie. Bardzo ważna jest też odwaga, bo na początku utrwalania nowego nawyku, gdy mówi się bardzo wolno, byli nieraz ignorowani przez innych. – Zdarzało mi się spotkać z mało sympatycznymi reakcjami na ulicy, kiedy wysławiałem się powoli – przyznaje Łukasz. – Dla wielu ludzi słuchanie wolnej mowy jest bardziej wysiłkiem, niż normalną rozmową z drugim człowiekiem. Ale wszyscy przechodzący terapię oczekują zrozumienia ze strony otoczenia.

– Na ten moment, gdy udało mi się uporać z chorobą zamierzam wreszcie zacząć cieszyć się życiem – mówi uśmiechnięty student. – Oczywiście w granicach rozsądku. Chcę rozwijać swoje zainteresowania, pasjonuję się sportem, historią piłki nożnej, lubię kabaret, uczę się nawet na pamięć skeczów, planuję skończyć studia i mieć czas dla przyjaciół. Moje życie stało się bardziej kolorowe. Mogę iść na spotkanie towarzyskie i nie obawiać się otwarcia ust. Jąkanie sprawia, że ukrywa się swoją osobowość i ciężko jest się skomunikować.

WIARA W POWODZENIE

Kielczanin podkreśla, że miał to wielkie szczęście, że w czasie całej terapii bardzo wpierali go bliscy i koledzy ze studiów z Wyższej Szkoły Ekonomii i Prawa profesora Edwarda Lipińskiego w Kielcach. – Moja cała grupa wiedziała, że przechodzę leczenie i rozumieli to – docenia Łukasz. – Nikt się ze mnie nie śmiał, że wolniej mówię, dobrze odbierano moje prezentacje, to, że czasem posługuję się dyktafonem. Ta ich akceptacja dodawała mi sił do walki z jąkaniem.

Z sukcesu Łukasza bardzo cieszą się jego bliscy. – Widzę, że po tej terapii wnuk niesamowicie się zmienił, nie tylko przestał się jąkać, ale też stał się innym człowiekiem – dostrzega dziadek studenta. – Teraz jest otwarty, rozmowny, radosny. Wcześniej razem z żoną bardzo martwiliśmy się o niego, cierpieliśmy, że ma trudności z mówieniem. Podobną radość odczuwa mama młodego kielczanina. – Jestem niesamowicie zaskoczona efektami terapii – mówi kielczanka. – Podziwiam syna za upór w dążeniu do celu i wiem, że teraz będzie mu o wiele łatwiej na studiach i w życiu. – Co tu dużo mówić też jestem bardzo dumny z syna –dodaje ojciec Mirosław. – Martwiłem się o niego, nie sądziłem, że tak dobrze sobie poradzi z taką poważną sprawą – docenia ojciec. A on sam dodaje, że ludzie, którzy go teraz poznają nie mogą wręcz uwierzyć w to, że wcześniej się jąkał. Mówi tak dobrze, że jest to dla nich ogromne zaskoczenie.

– Mnie bardzo zależało na tym, żeby o tym wszystkim opowiedzieć, po to, żeby dać nadzieję innym – mówi student prawa. – Wiem jakie stresy powoduje jąkanie i wczuwam się w położenie każdego jąkającego się. Chętnie z nimi rozmawiam. Z drugiej strony mam świadomość, że może nie każdemu ta terapia pomoże, alewarto szukać pomocy. Warunkiem osiągnięcia powodzenia jest wytrwałość i ciężka praca. Trzeba ufać w swoje możliwości.