Bloki Mowy – gazeta wyborcza

Najpierw jąkanie, potem zupełna cisza. Sylwia z Katowic przeszła w szkole piekło

WIADOMOŚCI Z KATOWIC

06.11.2022, 18:41

Michalina Bednarek

Sylwia Żelazny prowadzi swój kanał na YouTube 'Time to Speach’ (Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl)

BLOKADAJĄKANIE U DZIECIKATOWICESZKOŁAWADY WYMOWY

Sylwia była wywoływana do tablicy lub stała w kolejce do szkolnego sklepiku, ale kiedy przychodziła jej kolej, nie była w stanie wypowiedzieć ani słowa. To się ciągnęło latami.

Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Sylwia Żelazny ma 21 lat, jest studentką marketingu i sprzedaży w Wyższej Szkoły Bankowej w Chorzowie, prowadzi swój kanał na YouTube „Time to Speach”. Mówi płynnie, z ogromną pewnością siebie, opowiada o sobie i swoich, przykrych jednak, doświadczeniach. Tak pomaga innym. Nikt by nie pomyślał, że jeszcze trzy lata wcześniej Sylwia jąkała się, a nawet zacinała tak mocno, że nie potrafiła wykrztusić z siebie jednego słowa. – Zaczęło się już w przedszkolu, a w szkole podstawowej przypadłość zaczęła się nasilać. Było coraz gorzej – opowiada Sylwia.

BLOKADAJĄKANIE U DZIECIKATOWICESZKOŁAWADY WYMOWY

Najbardziej bolało to, kiedy była wywoływana do tablicy i choć uczyła się i znała odpowiedzi na zadane przez nauczyciela pytania, nie mogła nic powiedzieć.

Nauczyciele byli w konsternacji, uczniowie się śmiali

– Otwierałam usta, ale nie wydobywał się ze mnie żaden dźwięk. Czułam, że całe moje ciało jest spięte. Nauczyciele byli w konsternacji, uczniowie się śmiali. Często z tego powodu płakałam, bo chociaż na klasówkach pisemnych dostawałam piątki, to przy odpowiedziach ustnych kończyło się na jedynkach – wspomina Sylwia. Nauczyciele wysyłali ją do logopedów, ale nic jej nie pomagało. – Ani ja, ani moi rodzice nie wiedzieliśmy wówczas, że problem nie leży w aparacie mowy – mówi Sylwia.

Pamięta, jak w szóstej klasie miała zagrać główną postać Kopciuszka w teatrze szkolnym. Tygodniami trenowała swoją rolę w domu i wychodziło jej bardzo dobrze, ale kiedy nadeszła próba generalna, Sylwia zamilkła. Dzieci zgromadziły się w sali i wszyscy na nią patrzyli. – Otworzyłam usta i… nic. Dzieci zaczęły mi podpowiadać moje kwestie, ale ja nie mogłam się odezwać. W głowie powtarzałam tekst, ale nie byłam w stanie go wypowiedzieć. Wybiegłam z sali z płaczem, słyszałam jeszcze komentarz nauczycielki: „Sylwia nie nauczyła się tekstu” – wspomina kobieta.

Wtedy zaczęła sobie uświadamiać, że to nie tylko jąkanie, ale jakaś wewnętrzna blokada. Nie umiała jednak jeszcze rozpoznać jaka. Nikt też nie dowierzał, że czasem po prostu nie jest w stanie nic powiedzieć, szczególnie, że na jej twarzy nie było widocznych żadnych skurczów czy nerwowych tików.

Szkoła wojskowa nie pomogła

Sylwia dorastała, ale problem wciąż jej towarzyszył. Po podstawówce wybrała dla siebie szkołę wojskową. Sądziła, że będzie tam mało mówienia, a raczej wszyscy skupią się na wykonywaniu rozkazów. Przeliczyła się. – Okazało się, że w szkole wymagano od nas szybkiego przekazywania komunikatów, bardzo schematycznych, czasem wręcz krzycząc, żeby móc się usłyszeć, np. w terenie. I to znów wywoływało stres i presję. Nauczyciele i inni uczniowie myśleli wręcz, że robię to złośliwie i nie chcę wykonywać poleceń – mówi Sylwia.

Jej koszmar trwał, aż pewnego dnia w programie „Pytanie na śniadanie” mama Sylwii zobaczyła trenerów ze szkoły Nowa Mowa z Mikołowa, którzy opowiadali o emocjonalnych blokadach mowy i problemach z płynną komunikacją. W końcu to mógł być trop i rozwiązanie problemów Sylwii.

Po pierwszym spotkaniu z trenerem została zakwalifikowana do udziału w półrocznym kursie, który miał pomóc Sylwii uczyć się mówić od nowa – składać samogłoski i spółgłoski, potem łączyć ze sobą sylaby. Po raz pierwszy poczuła, że ktoś ją w pełni rozumie. – Początkowa faza była dość charakterystyczna, bo wszędzie gdzie się pojawiałam, czy to w sklepie czy w szkole, miałam za zadanie mówić bardzo wolno i wyraźnie. Wyglądało to tak: dzieeeeń dooobryy, naaazyyywaaam się Sylwiaaa – opowiada. Jak dodaje, początkowy etap jest bardzo ważny, ponieważ pozwala na zachowanie kontroli ciała podczas procesu mowy. – Pierwszy etap trwa kilkanaście dni. Potem mowę się upłynnia – dodaje.

Emocjonalne blokady mowy to wynik traum

Pod koniec szkoły średniej Sylwia mogła już normalnie mówić, bez obaw, że się zatnie. W końcu też mogła spełnić swoje marzenie i wybrać się na studia z marketingu. – Handlowiec musi mieć „gadane”, a ja przecież nawet mówić nie mogłam. Myślałam, że na stałe porzuciłam swoje marzenie – wspomina.

Co mogło spowodować takie emocjonalne blokady mowy już od dzieciństwa? Sylwia podejrzewa, że winne temu mogły być niewielkie traumy z dzieciństwa, np. kiedy po rozwodzie rodziców odwiedzał ją tata, dziewczynka za każdym razem przeżywała moment rozłąki z nim. Teraz Sylwia chce pomagać osobom takim jak ona. Statystyki pokazują, że ze względu na blokady emocjonalne mowy w 2020 roku cierpiało ponad 600 tys. osób. – Na swoim kanale na YouTubie staram się uświadamiać widzom, czym są te blokady i jak można z nimi walczyć. Prowadzę też prelekcje w szkołach, żeby zarówno uczniowie, jak i nauczyciele nigdy więcej nie pomyśleli, że osoby z takimi zaburzeniami zwyczajnie nie chcą się uczyć albo postępują złośliwie – mówi Sylwia.

Podobne wpisy